Obóz w Miłkowie - 2001

W roku 2001 pojechaliśmy na obóz do MIŁKOWA koło Karpacza. Trochę przerażająca była wizja przesiadki we Wrocławiu, ale poszła sprawnie i bezboleśnie. Cali i zdrowi, choć zmęczeni całodzienną podróżą dotarliśmy na urocze miejsce.

Wszystkim od razu przypadły do gustu piętrowe łóżka i kolorowa pościel. Cały pobyt w Miłkowie to nieustanne "świętowanie", radość z każdego wspólnie spędzonego dnia, miła atmosfera (nawet nazwa miejscowości pasuje), wszystko to sprawiło, że ten obóz śmiało możemy uznać za najlepszy!!!!!!!!!!! Wszystko składało się na wspaniałą atmosferę. Była wyprawa w góry z prawdziwym przewodnikiem, wejście na Chojnik, które w ostateczności potwierdziło, że nie ma dla nas rzeczy nieosiągalnych, zwiedzanie muzeum ornitologicznego, podchody po których każdy otrzymał medal, kąpiel w przydomowym basenie, ogniska (oczywiście z kiełbaskami), dyskoteki, konkursy i zabawy oraz mnóstwo innych wesołych wydarzeń, jak na każdym obozie był chrzest początkujących obozowiczów, na który przybył sam Janosik. Najpiękniejsze było to, że każdy dzień przynosił coś nowego. Każdy dzień zbliżał wszystkich do siebie, ukazywał całe dobro i piękno serca każdego z nas.

Okazało się, że każdy posiada "coś", czego nie ma nikt więcej i to "coś" każdy chciał przekazywać innym. Nie starczyłoby nawet miesiąca, żeby nasycić się tym szczęściem, którego doznawało się na obozie w Miłkowie. Żal było wracać. Na pożegnalnym wieczorze wszyscy byli bardzo wzruszeni, nawet nasi panowie nie ukrywali łez.